rozmiar tekstu

Rys historyczny Karkonoszy

Nazwa Karkonoszy

Większość badaczy uważa, że polska nazwa Karkonoszy jest kalką nazwy czeskiej (Krkonoše), ta zas powstała jako złożenie słowiańskiego rdzenia krk- krak- (kosodrzewina, poskręcany krzew) oraz -noš - e - nosić (czyli: góry niosące kosodrzewinę, porośnięte kosodrzewiną). Nazwa ta pojawiła się po raz pierwszy w dokumencie z 1492 r., przy czym należy zaznaczyć, że pierwotnie była rodzaju żeńskiego i odnosiła się tylko do jednej góry (Kotela z grzbietem Krkonoša). W XVI w. kronikarz Václav Hájek z Libočan (Kronika česká) napisał już: Česká a Slezská Krkonoš (myśląc o Kotelu i Wielkim Szyszaku). W 1601 r., w ołomunieckim śpiewniku religijnym po raz pierwszy użyto nazwy karkonoszy w obecnym znaczeniu – dla całego pasma. Podobną karierę zrobiła nazwa 'Góra Olbrzymia' (Riesenberg) odnosząca się początkowo do Śnieżki, później przeniesiona na całe pasmo (Riesengebirge). Według starszej koncepcji nazwa Karkonoszy ma przedsłowiański rodowód i wywodzi się z praindoeuropejskiego rdzenia kar lub gar, oznaczającego 'górę' lub 'kamień' (rdzeń ten występuje np. w nazwie Karpat, w słowie 'góra' i in.). Użyty podwójnie (karkar) oznaczałby 'kamieniste pole, kamieniste zbocze'. Warto  zauważyć, że na powstałej w II w. n.e. mapie Klaudiusza Ptolemeusza wymieniono plemie o nazwie Korkontoi, które – być może – żyło u południowych podnóży Karkonoszy.
W przeszłości używano też wielu innych nazw (dla samych Karkonoszy, lub łącząc je z innymi pasmami Sudetów), m.in. Czeski Las, Gory Śnieżne, Góry Ryfejskie.
 

Życie w górach

Podnóża Karkonoszy zostały zasiedlone w ramach akcji kolonizacyjnej prowadzonej w końcu XIII i w XIV w. – powstawały tam wsie rolnicze. Wyższe partie gór jeszcze długo pozostawały niemal bezludne. Miejscowa ludność zajmowała się głównie rolnictwem, ale także górnictwem i hutnictwem. Po odkryciu pokładów kwarcu w XIII wieku w Górach Izerskich zaczęło rozwijać się hutnictwo szkła. W dolinach rzecznych powstawały wędrowne huty produkujące tzw. vitrum montanum – szkło górskie. Huty funkcjonowały zarówno po śląskiej stronie gór, w Piechowicach, Szklarskiej Porębie i Czerniawie, jak i po czeskiej stronie, w Harrachovie, Jabloncu nad Nisou, Desnej i Rokytnicy. Natomiast tam, gdzie znaleziono pokłady rud żelaza i kruszców zakładano kopalnie. Rozwój górnictwa i hutnictwa powodował wzrost zapotrzebowania na drewno i otrzymywane z niego produkty – węgiel drzewny, używany jako opał w piecach hutniczych oraz potaż, używany jako topnik. Leśne ostępy trzebione były więc przez drwali, a w górach pojawili się specjaliści od transportowania pozyskanego drewna oraz kurzacy, którzy w mielerzach wypalali węgiel drzewny. Ta akcja była prowadzona na wielką skalę zwłaszcza w XVI w. po południowej stronie gór, gdzie specjalnie sprowadzeni z Tyrolu, Styrii i Karyntii specjaliści eksploatowali lasy królewski ena potrzeby kopalń srebra w Kutnej Horze, doprowadzając do niemal kompletnego wylesienia Karkonoszy. Podobne działania, choć na mniejszą skalę, prowadzili również właściciele północnej strony Karkonoszy. Na rozległych górskich polanach powstałych po wykarczowaniu lasu można było prowadzić działalność rolniczą, a w szczególności wypas bydła. Głód ziemi powodował, że pomimo trudnych warunków klimatycznych i zwiazanej z tym niskiej wydajności próbowano uprawiać i wypasano nawet grunty leżące na samym grzbiecie. To dało początek budom pasterskim, które z biegiem lat zaczęły przekształcać się w schroniska górskie. 

Laboranci

Już z połowy XVI w. pochodzą pierwsze pisemne wzmianki o zbieraniu ziół w Sudetach. Zapiski te dotyczą zainteresowania ziołami ze strony tak zwanej "oficjalnej medycyny", reprezentowanej przez uczonych i lekarzy z królewskiej Pragi. Wiadomo na przykład iż sam Pietro Andrea Mattiolli, znany jako Mathiolus (1500-1577), osobisty medyk cesarza Maksymiliana II, poszukiwał w Karkonoszach leczniczych ziół. Na pocz. XVIII w. ujęto zielarstwo w ramy organizacyjne – laboranci utworzyli cech, wprowadzili zawodowe szkolenie i jednolitą recepturę. Nazwa laboranci przylgnęła do nich w XIX stuleciu, kiedy ich pracownie umiejscowione w zadymionych izbach górskich domków przestały przypominać warsztaty rzemieślników, a – zaopatrzone w szklane retorty i kolby – upodobniły się do pracowni alchemików. jednak ich głównym terenem działalności były górskie łąki i lasy, gdzie zbierali rośliny, korzenie i korę drzew. Produkowane przez nich medykamenty sprzedawano w zagubionych górskich osadach, na kupieckich szlakach, na targowiskach i w dużych ośrodkach miejskich w Saksonii, Austrii, Czech, Polski, a nawet w Rosji i w Anglii. Okres największej prosperity cechu laborantów przypada na koniec XVIII i początek XIX wieku. Ich sława rośnie i do maleńkiego Karpacza oraz do Miłkowa przybywają chorzy ze wszystkich krain niemieckich, z Austrii, z Polski, a nawet z Węgier. Laboranci strzegą swych tajemnic bardzo pilnie, starają jednak także by ich wiedza, specjalne umiejętności i warsztat nie zaginęły, by rozwijały się i przynosiły ludziom pożytek. Medycyna była zbiorem przepisów przekazywanych ustnie z pokolenia na pokolenie – laboranci, choć bogaci i wpływowi wśród lokalnej społeczności – byli tylko niepiśmiennymi góralami.
Karkonoscy laboranci przez całe dziesięciolecia nie mieli właściwie konkurencji. W XVIII i w początkach XIX wieku medycyna była w powijakach. W porównaniu z drakońskimi kuracjami ówczesnych oficjalnych medyków, metody leczenia, które aplikowali laboranci były samą łagodnością – stosowali oparte na wywarach z ziół nalewki, wyciągi z kory i korzeni, kataplazmy i maści. Od tego nie można było umrzeć, a szansa na wyzdrowienie była spora. Laboranci nie byli bowiem hochsztaplerami. Dość wspomnieć, że jedna ich recept była w powszechnym zastosowaniu jeszcze do niedawna – w każdej aptece można było kupić maść z arniki górskiej. Wiemy, że laboranci potrafili przygotować ponad 200 specyfików na rozmaite dolegliwości. Do ich produkcji używali 98 gatunków roślin, korzystali z drewna 7 gatunków drzew, zbierali aż 55 gatunków owoców leśnych, a także 43 gatunki nasion rozmaitych roślin. Nikt nie śmiał zaprzeczyć skuteczności ich metod, jednak zawodowa medycyna i farmacja krzywo patrzyły na ludową konkurencję. Lekarze rozpoczęli walkę (poprzez utrudnienia administracyjne), która musiała się zakończyć klęską laborantów. Pierwsze uderzenie przyszło w roku 1790: zezwolono na produkcję tylko 46 medykamentów, jednym z dalszych była zgoda na sprzedaż ich leków tylko w miastach, będących siedzibą lekarza powiatowego. W roku 1843 zakazano przyjmowania do cechu nowych adeptów tej sztuki. Ostatni laborant – August Zölfel – zmarł 18 III 1884 r. Dziś tylko ekspozycje w Ośrodku KPN w Karpaczu, przy ul. Leśnej oraz w Muzeum Sportu i Turystyki przypominają ten ciekawy wątek dziejów Karpacza i okolic.

Walonowie

Karkonosze i Góry Izerskie stały się już w średniowieczu miejscem, do którego zaczęli przybywać poszukiwacze skarbów. Nie przerażała ich niedostępność górskich terenów – chęć zdobycia skarbów i sławy była silniejsza. Początki poszukiwania w Karkonoszach cennych kruszców sięgają XII wieku i są związane przede wszystkim z przybyszami z dalekiej Walonii. Według niepotwierdzonej tradycji, niejaki Laurentius Angel lub Angelus, mistrz górniczy, miał w roku 1148 w pobliżu dzisiejszych Kowar, na zboczu Góry Rudnik, odkryć zasobne złoża rudy żelaza, a w pochodzącej częściowo z XV wieku słynnej "Wrocławskiej Księdze Walońskiej", zawarta jest – również niepewna –informacja o przybyszu z Włoch, z Florencji, niejakim Antonio de Medici, zwany również Antoniusem der Wale /Walończyk/ przedsiębiorcy górniczym i poszukiwaczu rud.
W XVI wieku docierali w Karkonosze różni poszukiwacze. Wśród nich można było spotkać lekarzy, alchemików, poszukiwaczy skarbów, awanturników, różdżkarzy, górników, „wolnych ludzi”, poszukiwaczy przygód. Jednym z nich był lekarz i alchemik Leonhard Thurneysser zum Thurn. Odwiedziwszy Karkonosze i Góry Izerskie przed rokiem 1570 znalazł tutaj złoto i szlachetne kamienie.
Najcenniejsze ze znalezionych okazów: korundy, szafiry czy rubiny Walończycy wykorzystywali do wykonywania kunsztownych ozdób, natomiast półszlachetne ametysty, topazy, turmaliny, granaty, jaspisy czy też kryształy górskie służyły do wyrobu sławnych florenckich mozaik. Wenecjanie interesowali się tymi cennymi kamieniami z innych powodów, mianowicie minerały zawierające przede wszystkim związki kobaltu wykorzystywali do barwienia szkła. Poszukiwacze skarbów w Karkonoszach chcieli przede wszystkim znaleźć złoto. Ten cenny kruszec występuje w tutejszych górach pod trzema podstawowymi postaciami: w piaskach i żwirach karkonoskich strumieni, potoków i rzek, w rudach metali oraz jako ziarna intruzji w skałach żyłowych, np. w żyłach kwarcu.
Ogromną rolę w tworzeniu aury tajmniczości, niezwykłości i prawie namacalnej możliwości zdobycia prawdziwych skarbów odgrywały pozostawiane przez poszukiwaczy zapiski, z czasem nazwane Księgami Walońskimi. Owe zachowane do naszych czasów notatki, czynione własnoręcznie przez odwiedzających Karkonosze Walończyków są prawdziwą kopalnią – może nie skarbów w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale naszej wiedzy na temat miejsc występowania cennych kruszców i szlachetnych kamieni, ich ilości i jakości oraz charakterystycznego dla danego miejsca ich wyglądu, sposobów przygotowania narzędzi niezbędnych do poszukiwań, szukania skarbów, wędrowania, oznaczania i odszukiwania wiodących do nich dróg.Jeszcze do niedawna widocznym, prawie namacalnym, śladem działalności Walonów w Karkonoszach były pozostawione na terenie Karkonoszy i Gór Izerskich tajemnicze symbole wykute przez nich na skałach, dzięki którym, jak przypuszczamy, mogli odnaleźć drogę do ukrytych skarbów.

Dawna turystyka

O narodzinach karkonoskiej i izerskiej turystyki możemy mówić wraz z rozwojem uzdrowisk. To właśnie kuracjusze przybywający do wód w Cieplicach, Świeradowie Zdroju, Jańskich Łaźniach i Łaźniach Libverda zapoczątkowali pierwsze typowo turystyczne wyprawy w góry. Największym ośrodkiem kuracyjnym były Cieplice, stanowiące obecnie część Jeleniej Góry. Tradycja przypisuje odkrycie cieplickich źródeł księciu Bolesławowi Wysokiemu w 1175 r. W 1687 r. cieplicki zdrój odwiedziła królowa Maria Kazimiera Sobieska. To sprawiło, że pobyt w tym kurorcie zaczął być bardzo modny.
Z Jańskich Łaźni korzystał natomiast w 1451 roku Eneasz Sylviusz Piccolomini – późniejszy papież Pius II. Każde uzdrowisko było zawsze centrum życia kulturalnego i towarzyskiego. Oprócz zażywania kuracji i kąpieli w wodach leczniczych chadzano do teatru, na bale, kwitło życie towarzyskie. W dobrym tonie było odbycie wycieczki do atrakcyjnego miejsca w okolicy. To właśnie z myślą o kuracjuszach powstawały pierwsze pisane przewodniki turystyczne, jak chociażby Warmbrunn i okolice jego... napisany przez Rozalię Saulson w 1850 roku dla kuracjuszy przebywających w Cieplicach, czy przewodnik Wanderung im Riesengebirge…, z akwafortami F. Tittla (1782-1836) i tekstem pastora Heyne, wyd. przez Tittla i Mattisa.
Na górskich polanach prowadzono działalność rolniczą, a w szczególności wypas bydła. To dało początek budom pasterskim, które zaczęły przekształcać się w schroniska górskie. Już w XVIII w. słynna była Buda Hampla – obecnie schronisko Strzecha Akademicka, która dawała schronienie i strawę wędrowcom podążającym na Śnieżkę. Podobnią rolę pełniły schroniska Lučni bouda, na Hali pod Łabskim Szczytem oraz na Hali Szrenickiej. Pierwsze typowo górskie schroniska powstały w 1837 r. nad Śnieżnymi Kotłami i na Wysokim Kamieniu. W XIX w. rolę schroniska i gospody pełniła także kaplica na Śnieżce.
Typowym produktem karkonoskiej budy był twaróg z dodatkiem ziół górskich, odpowiednio przyrządzany i suszony, co powodowało jego specyficzny smak. Tradycją stało się wykładanie ksiąg pamiątkowych, do których swe wrażenia z pobytu w górach mógł wpisać każdy wędrowiec. Wraz ze wzrostem liczby turystów karkonoscy górale stawali się przewodnikami i tragarzami lektyk. Dużą wagę przywiązywano do postawy moralno-etycznej kandydata, który miał być wzorem obywatela. Pierwszą organizację przewodników górskich i tragarzy lektyk powołano w Karkonoszach w 1817 r. Turystów w lektykach noszono do wodospadu Szklarki, na zamek Chojnik, czy na szczyt Śnieżki! Oryginalne lektyki oglądać można w Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu.

Ogromną karierę w karkonoskich kurortach w XIX w. zrobiły zjazdy rogatymi saniami. Wcześniej używane przez gospodarzy bud pasterskich tylko do zwożenia drewna, sanie stały się środkiem transportu turystów. Zabawa polegała na tym, że na górskie grzbiety wywożono turystów zaprzężonymi w konie saniami, aby potem móc zjechać kilkukilometrową trasą w dół pod opieką kierującego saniami górala. Zjazdy takie odbywały się m.in. z przełęczy Okraj, ze Strzechy Akademickiej, z Polany, z Petrovki do Špindlerovego Mlyna i do Jagniątkowa, z Hali pod Łabskim Szczytem i Hali Szrenickiej. Było to tak popularne, że zimą z Wrocławia uruchamiano specjalne pociągi, które rano dowoziły turystów w Karkonosze, a po zjeździe saniami, wieczorem wracały do Wrocławia. Tradycję zjazdów rogatymi saniami kultywują do dziś Kowary, gdzie corocznie organizowane są festyny ze zjazdem z przełęczy Okraj do Kowar.
Kolejną zimową atrakcją Karkonoszy i Gór Izerskich jest narciarstwo. Pierwsze trzy pary norweskich nart pojawiły się w Karkonoszach w 1885 r. Za pierwszego poważnego narciarza karkonoskiego uważa się kapitana Vorwega z Cieplic, który zimą 1890/91 r. dokonał pierwszej narciarskiej wyprawy w góry. Obecnie obok narciarstwa zjazdowego coraz bardziej zyskuje popularność narciarstwo biegowe. Organizowany na Orlu w Górach Izerskich Narciarski Bieg Retro jest kontynuacją narciarskich tradycji tego regionu, a Bieg Piastów na Polanie Jakuszyckiej należy do największych imprez biegowych w kraju.