Jeleń szlachetny - niestrudzony wędrowiec przez leśne ostępy aby zrekompensować sobie trudy zimowych podróży nie zawsze zadowoli się sianem i sianokiszonką specjalnie dla niego wykładaną. Nader często żeruje na pączkach, pędach oraz korze drzew. I nie jest tu szczególnie wybredny. Zadowalają go zarówno jodły, buki, jawory, jarzębiny jak i bardzo popularne w Parku świerki. Niestety w tym momencie pojawia się pewien problem. Pochłonięty jedzeniem, w czasie gdy soczyste cząstki pokarmu rozpływają mu się w pysku, nie zauważa nawet jakie „szkody” wyrządza. Jest to o tyle niepokojące, że przy dużej ilości żerujących zwierząt występują bolesne uszkodzenia wśród młodego pokolenia drzew. O tej porze szczególnie rzucają się w oczy ślady tzw. spałowania, a więc miejsca na pniu drzewa gdzie jeleń siekaczami zdarł korę. Mimo iż uszkodzona kora w okresie wegetacji stopniowo się regeneruje, to przewodzenie wody i soli mineralnych jest znacznie utrudnione. Ponadto przez ranę na pniu wnikają chorobotwórcze grzyby i bakterie przed którymi drzewo musi się dodatkowo bronić. Najwrażliwsze na spałowanie są te drzewa, które osiągnęły grubość
i sztywność na tyle dużą, że nie „uciekają” już spod pyska.
Przez wiele lat współistnienia z roślinożercami drzewa jednak znalazły sposób na leśnych łakomczuchów. Wykształciły takie mechanizmy obronne, które pozwalają im przetrwać niekorzystne momenty. Wiele z nich produkuje substancje pogarszające smak, szybko odkłada grube warstwy korka, rozmnaża się wegetatywnie bądź łatwo zabliźnia rany.
A my leśnicy jak co roku musimy godzić obie strony. Zabezpieczamy osłonkami pnie najcenniejszych egzemplarzy drzew przed jeleniami, nie zapominając jednocześnie o pełnych paśnikach. Przy okazji mozolnie „turlamy” blisko 300 kg baloty kiszonki, która da chwilową (zwykle 2 dni) rozkosz jeleniom w tym jakże trudnym okresie. Ech… byle do wiosny!!!