Relacja pracowników Obwodu Ochronnego Śnieżka:
To był zwyczajny dzień pracy. Jako pracownicy terenowi Obwodu Ochronnego Śnieżka wykonywaliśmy codzienne obowiązki służbowe, kiedy nagle - natknęliśmy się na tajemniczy trop. Duże ślady, zbliżone wielkością do śladów owczarka niemieckiego, prowadziły ze szlaku w głąb gęstego młodnika. Pies? Musiałby to być duży pies – dziwne więc, że wcale nie zapadał się w głębokim, mokrym śniegu. W dodatku musiałby chować pazury, gdyż nie pozostawił ich odcisków. Szerokie, okrągłe poduchy niosły go niczym rakiety śnieżne. Trop prowadzony w „sznurze”, łapa w łapę. Wysokie leśne grodzenia upraw i młodników pokonywane jednym długim susem z miejsca, nie były dla tajemniczego zwierza najmniejszą przeszkodą. Śledztwo prowadziło do jednego, dość sensacyjnego wniosku. Kot. Wielki kot. Największy w Europie. Aż dreszcz przeszedł nam po plecach, gdyż zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy na tropie rysia. Obserwacja została potwierdzona przez pracownika zajmującego się fauną w Karkonoskim Parku Narodowym, który odnalazł także fragmenty sierści, oraz wiele innych śladów, co ugruntowało nasze podejrzenia.
Michał Żuczkowski, Waldemar Kurczyński