Był diakonem, który po straceniu papieża Sykstusa II zarządzając majątkiem kościelnym, rozdał go ubogim, a potem na pytanie sędziego o skarby kościoła miał na nich wskazać i powiedzieć: „Oto są skarby Kościoła”. Rozwścieczony sędzia kazał go za to rozłożyć na kracie i tak wolno przypiekać, by Wawrzyniec zdradził tajemnicę. Bezskutecznie. Co więcej Wawrzyniec podczas tortur miał rzec swym oprawcom, że jedną stronę ciała ma już dość przypieczoną, więc mogą go już odwrócić na drugą.
Święty Wawrzyniec patronuje ubogim, zawodom związanym z ogniem, a także administratorom oraz pszczelarzom. W pewnym sensie konkuruje z patronem strażaków - św. Florianem, różnica polega jednak na tym, że św. Wawrzyniec nie tylko chroni od ognia, ale jednocześnie jest jego opiekunem dbając, by żywioł ten pomagał ludziom. I tutaj zaczyna się powiązanie św. Wawrzyńca z Karkonoszami, w których obficie występuje kwarc niezbędny do produkcji szkła. Pracujący w wysokich temperaturach hutnicy szkła byli jednymi z pierwszych, którzy zapuszczali się w głąb Karkonoszy. Gdy więc w 1681 r. na szczycie Śnieżki stanęła kaplica, trudno było o lepszego dla niej od Wawrzyńca patrona (choć początkowo Wawrzyniec był jednym z kilku opiekunów, którym była poświęcona). Została zbudowana z inicjatywy hrabiego Christopha Leopolda von Schaffgotscha, który chciał w ten sposób zakończyć spory graniczne, ugruntowując swoje prawa do Śnieżki, jak i… oddemonizować Karkonosze, które jak powszechnie wierzono, znajdowały się we władaniu złego Ducha Gór.