Bo przecież nie lustrzanka cyfrowa czyni fotografem... Powszechny dostęp do dobrego sprzętu fotograficznego sprawia, że czasem wydaje nam się, że to „on sam zrobi” dobre zdjęcie. Tymczasem potem okazuje się, że pejzaż, w którym góry miały grać główną rolę „zaśmiecają” czyjeś kijki trekingowe, kawałek drewnianej ławy, kawałek plecaka, dwie łapy psa, który zerwał się akurat ze smyczy, fragment wiaty turystycznej, gdzieś tam skrzy się rzeka, a nad tym wszystkim góruje białe, niemal świecące niebo, choć w naturze miało przecież barwę głębokiego błękitu... Zdjęcia nieuważne, byle jakie, „z kieszeni”. A można inaczej. Można pokazać na nich niezwykłe światło, chmury, świat w skali makro... można zrobić tysiące rzeczy, żeby opowiedzieć nimi wyjątkowe chwile, odkrycia, ostatecznie zdradzić wrażliwość fotografa, jego świadomość.